Blog, Olejki eteryczne, Olejkowy dom

Olejki w podróży – które zabrać na wyjazd?

W podróżowaniu najważniejsze jest chyba dobre nastawienie i posiadanie kilku drobiazgów i patentów na nieoczekiwane zwroty akcji. U nas, poza nowymi (jeszcze nie czytanymi) książeczkami dla dzieci, normą są oczywiście olejki. Nie jest to proste wybrać kilka, ale są takie, które zawsze, po prostu zawsze muszą z nami być. Ciekawe, czy też macie swoich ulubieńców wypraw? Podzielcie się swoimi patentami na olejki w podróży!

Olejki w podróży

Przygotowując się do wyjazdów nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkich katastrof, ale też absolutnie nie nastawiamy się, że coś nam się przydarzy. Zachowujemy zdrowy rozsądek. Za nami już wiele wypadów dłuższych, krótszych, w Polsce i poza krajem i myślę, że umiemy już wymienić najczęstsze przypadłości, które potrafią popsuć wakacje. Zaliczamy do nich szeroko rozumiemy rozstrój układu pokarmowego, przewianie kończące się prychaniem czy bólem ucha, wszelkie stłuczenia, poobijania, huśtawki emocjonalne i insekty. I na te okoliczność do plecaka 8-10 olejków, zarówno mieszanek jak i pojedynczych olejków. Do tego oczywiście mamy suplementy (w podróżnych pudełeczkach na każdy dzień) LifeLongVitality oraz probiotyk dla nas i dzieci. I dla nich jeszcze ukochany syropek czyli kwasy tłuszczowe omega. I przenośny dyfuzor. Obowiązkowo.

Co zatem zabieram w drogę?

To, czego najczęściej się obawiam na wyjazdach to lokalna kuchnia. Nie to, że ktoś źle gotuje, nie, nie! Ale raczej to, że w różnych miejscach mamy różną jakość wody i też nie zawsze nasze brzuchy wszystko tolerują, szczególnie gdy mamy ochotę spróbować czegoś nowego. A ja mam zawsze! Dlatego aby nie martwić się o to, zawsze mamy ze sobą ZenGest – jest to mieszanka wspierają układ pokarmowy od A do Z. Co to znaczy? Mówiąc kolokwialnie, jeśli się przeżresz, to wypij szklankę wody z kroplą tej mieszanki lub wmasuj sobie 1-2 krople olejku w brzuch. Jest ogromna szansa, że unikniesz wtedy niemiłych konsekwencji nie poskromienia apetytu. Ale to nie wszystko. Gdy Ci coś zaszkodzi, bo właśnie lokalna flora bakteryjna jest różna od naszej, albo coś było niedopieczone, nieświeże i Twoje ciało sygnalizuje Ci, że nie jest dobrze, to wtedy też sięgnij po Zen Gest. Dokładnie tak samo, jak po zbyt obfitym posiłku, z jednym wyjątkiem: częściej wtedy popijaj wodę i masuj brzuch.

Zmagania z układem pokarmowym to nie wszystko. Dzięki DeepBlue (w postaci oleju lub maści) mamy też zabezpieczenie przed różnymi kontuzjami czy nadwyrężeniem organizmu przy różnych aktywnościach. Czasem na wakacjach wydaje nam się, że możemy wszystko i przesadzamy czy ze wspinaczką czy z pływaniem. I wtedy ruszyć się nie da. Dlatego wysmarowanie się, masaż z DeepBlue jest wtedy konieczny. Ale nie trzeba się przeforsowywać by sięgnąć po tę mieszankę. Długa droga samochodem czy samolotem w jednej pozycji, niewygodne łóżko w hotelu, spięcie wywołane sytuacją stresową. W takich okolicznościach też warto wmasować kropelkę w pognębione miejsce, aby się rozluźnić i nie odczuwać dyskomfortu.

A jeśli dzieciaki lubią przygody i też po nich wychodzą z krzaków podrapani, z nabitym guzem albo inną zdobyczą, to warto dla nich zastosować na skórę lawendę. Wspiera regenerację naskórka, łagodzi ból i jak wiemy, działa uspokajająco. A przy różnych dziecięcych wypadkach, ten aspekt jest szalenie ważny. Z relaksujących, wyciszających właściwości lawendy możemy skorzystać też, gdy na wyjeździe nie możemy zasnąć w nowym miejscu (z wrażenia!).

Jak się sprawdza jeszcze lawenda w podróży? Jeśli za długo się smażymy an słońcu albo się nie zabezpieczyliśmy odpowiednio, to po takiej słonecznej kąpieli warto do balsamu chłodzącego dodać lawendę. Efekt jest natychmiastowy jak po naniesieniu kropli olejku na dłoni, gdy wyjmujemy gorącą blachę z piekarnika! I lawenda jest niezastąpiona gdy dziabnie nas komar czy inna muszka. Olejek naniesiony na bąbel w mgnieniu oka osłabia swędzenie i ukąszenie przechodzi w niepamięć. Dobrze też prewencyjnie zastosować mieszankę Terrashield, która odstrasza różne natrętne robactwo. Olejek ten też znajdziecie w naszym podróżnym kuferku.

Kiedy rzeczywistość jest inna od marzeń…

Założę się, że większość z nas jadąc na wczasy ma oczekiwania, a niektórzy nawet bardzo duże. Że będzie sielsko, anielsko, jak w bajce. Lokum zgodnie z opisem, jedzenie mniam, mniam, towarzystwo wyborne, pogoda wspaniała. I czasem zdarza się jednak, że cóż… rzeczywistość jest inna, oby tylko ciut inna. 😉 Jak wtedy wyluzować, odpocząć i złapać dystans? Sięgnij po mieszanki wspierające nas w trudnych sytuacjach emocjonalnych. Moi faworycie to Balance i Adaptiv. 1-2 krople rozcieram w dłoniach, przykładam dłonie do nosa i głęboko oddycham. I pomaga. Takie proste rozwiązanie, a jakże skuteczne. Nie wierzysz? Daj znać, to otrzymasz próbkę tych mieszanek i zobaczysz, jak szybko działają. Dobrym miejscem na naszym ciele, to zaaplikowania tych mieszanek są też nadgarstki, okolice serca i za uszami. Na podniesienie nastroju sprawdzi się też radosna cytryna i otulająca dzika pomarańcza czy uspokajająca Copaiba.

On Guard zawsze pod ręką

I na koniec jeszcze jeden kluczowy olejek: mieszanka OnGuard. To nasza broń i zbroja. Codziennie, profilaktycznie smarujemy nim stopy pobudzając układ immunologiczny do prężnego działania. A na wyjazdach to naturalny środek do dezynfekcji, np. dłoni przed posiłkiem. Gdy zjemy za dużo lodów i zaczyna drapać nas w gardle, to warto zrobić płukankę na bazie tej mieszanki, lub w rozcieńczeniu posmarować szyję. A jak mamy pod ręką naturalny miód: to łyżeczka z kropelką OnGuard i można iść na kolejne lody. 😉 Gdy podczas wyprawy zdarzy się brzydka pogoda, to OnGuard rozpylony w dyfuzorze wszystkim na pewno poprawi humory. A jeśli np. przemokliśmy czy przemarzliśmy, to warto się posmarować (z olejem bazowym), by rozgrzać organizm. Mimo że pachnie świętami, to sprawdza się cały rok!

Czy to wszystko?

Nie. W zależności od naszej formy przed wyjazdem, od tego w którym dniu cyklu jestem i innych czynników czasem jeszcze coś wpadnie do olejkowej kosmetyczki. Jak wiem, że podczas wyjazdu będę miała okres, albo wielkimi krokami będę się do niego zbliżała, to zabiorę ze sobą mieszankę w roślinie Clary Calm. Więcej o olejkach dla kobiet pisałam w tekście „Kobiece dolegliwości” – zerknij, proszę, jeśli temat jest Ci bliski. Bo po co cierpieć i fizycznie i psychicznie, skoro można sobie ulżyć i nie popsuć urlopu.

Jeśli mamy sezon pylenia, to leci mieszanka: mięta, lawenda, cytryna lub gotowe kapsułki z tymi olejkami. Nie ma nic gorszego niż ciągle wycieranie nosa, swędzenie w oczach i podniebieniu i towarzyszące temu zmęczenie oraz złość. A tak to łykam rano i cały dzień jestem w dobrej formie. Więcej wyjazdowych inspiracji w towarzystwie mięty, lawendy i cytryny, znajdziecie tu. 🙂

Zawsze zabieram też jakiś olejek cytrusowy. Czy to Lemon czy Wild Orange, może być i grejpfrut. To dlatego, że uwielbiamy pić wodę z nimi – nie tylko lepiej smakuje, ale też podkręca pracę układu pokarmowego, w tym oczyszczanie. Najczęściej skłaniam się ku cytrynie, bo jedną kroplą można usunąć żywicę z rąk albo odkleić naklejki czy wyczyścić artystyczne prace dzieci z miejsc, w których nie powinny się znaleźć. Przypomnę tylko, że latem unikamy stosowania cytrusów na skórę (twarz, ramiona, nogi…), jeśli decydujemy się być na słońcu. Cytrusy są olejkami fototoksycznymi, co oznacza, że po kontakcie z promieniami UV możemy doznać ewentualnego podważenia skóry, swędzenia, zaczerwienienia czy wysypki. Dlatego w ten upalny czas lepiej je przyjmować wewnętrznie lub rozpylać w dyfuzorze.

Jeśli nasze wyjazdy obfitują w różne atrakcje sportowe, choćby parki wodne, to obok kostiumu kąpielowego jeździ z nami drzewo herbaciane. Po harcach w wodzie (a w ciągu roku też na różnych zajęciach, siłowni) zawsze odkażamy nim stopy i dłonie. To naturalna ochrona przed wszelkimi grzybami. Warto też nim spryskiwać raz na jakiś czas wkładki do butów i koniecznie przecierać klapki! Podczas wyjazdów Tea Tree może być pomocna, gdy nas przewieje i zaczyna coś kłuć w uchu. Wtedy warto co kilka godzin posmarować małżowinę olejkiem i dalej cieszyć się wakacjami.

Jakie macie plany wakacyjne? Weźmiecie ze sobą olejki, a jeśli tak, to które na pewno? Jestem ciekawa Waszych wyborów!

Jeśli ten tekst okazał się dla Ciebie przydatny, będzie mi miło, jak zostawisz po sobie ślad tu, czy na moim fanpage

Udanych wojaży! 🙂

Zerknij też tu: