Kobiece dolegliwości – jak sobie pomóc?
Wolę dzielić się radością niż bólem, ale myślę, że to doświadczenie może się przydać nam, naszym córkom, przyjaciółkom wielu innym kobietom i nastolatkom. Kobiece dolegliwości spotykają każdą z nas. Jako nastolatka miałam bardzo bolesne miesiączki. Ból i paraliż od pasa po kolana, biegunki, brak apetytu, zmęczenie, bezsilność. „Weź nospę” mówiła mama, bo chyba nie wiedziała co jeszcze może powiedzieć i nie zdawała sobie sprawy jaki to ból. Moja wytrzymałość na ból jest naprawdę na wysokim poziomie. Ale wiecie, że jak dojdą do tego emocje wywołane przez hormony, stres, to wszystko odczuwamy mocniej.
Gdy w szkole ból zginał mnie w pół, to mimo, że byłam wzorową uczennicą, słyszałam od nauczycielek i pielęgniarki: „chcesz się wymigać od lekcji i obowiązków? Wszystkie dziewczyny mają okres i dają radę”. Pewnie nie wszystkie dawały radę, tylko większość już nawet nie liczyła na pomoc. Tak jak ja. Nawet ginekolodzy nie wspierali: „Wszystko w porządku, widocznie taka uroda”. A nospa nie pomagała.*
Piszę ten wstęp tak obszernie, by też dać znać, że wiele nastolatek może sobie też nie radzić w czasie menstruacji, więc wykażmy się zrozumieniem, wesprzyjmy je w tych trudnych dniach.
Kobiece dolegliwości można uśmierzyć naturalnie, w zgodzie ze sobą.
I dopiero po 15 latach, w wieku 25lat, gdy zaczęłam dbać o siebie (też emocjonalnie) bardzo świadomie, konsekwentnie, mój organizm zaczął się regulować i miesiączki były mniej dotkliwe, ale nadal były to mało przyjemne dni. Domyślacie się, jak wielką ulgą była dla mnie wiadomość o tym, że jestem w ciąży. Tyle miesięcy bez okresu!!! Bajka!
Pod koniec pierwszej ciąży przyszły do mnie olejki, które oczywiście zabrałam do porodu, na razie te podstawowe, ale i tak się spisały znakomicie. Wtedy po 9 miesiącach poczułam znów ten ból, ale wiecie, dziecko w ramionach wynagradza każdy ból. Trzy miesiące po porodzie wrócił mi okres. Nie aż tak bolesny, ale dający się we znaki.
Jako że to był czas testowania olejków, zamówiłam ClarySage (szałwia muszkatołowa), bo ponoć to taki kobiecy olejek na różne trudności. I faktycznie, kropelka wmasowana w brzuch i było lepiej. To od razu zaczęłam testować na koleżankach, czy też przestaną cierpieć. I było wielkie wow, a dla mnie „uf”, olejki działają nie tylko na mnie. 😉 (Tak, w tamtym czasie miałam obawę, że ludzie wezmą mnie za czarownicę i wariatkę).
Ponieważ szałwia muszkatołowa wpływa regulująco na produkcję i działanie hormonów, wspiera laktację, stała się moją olejkową przyjaciółką. Później odkryłam mieszankę na jej bazie – ClaryCalm i zaprosiłam ją z otwartością do mojego kobiecego świata. Z przerwą na drugą ciążę, bo wtedy tych olejków nie stosujemy, bo mogą przyspieszyć akcję porodową. Ale za to z radością zabrałam je do szpitala, gdy naszedł dzień, by przywitać Filipa na świecie. Po drugim porodzie dolegliwości menstruacyjne mocno się wyciszyły i głęboko wierzę, że to dzięki regularności olejkowych rytuałów. Mogę w końcu normalnie funkcjonować, też emocjonalnie, ale o tym zaraz.
Bądźmy gotowe w każdym momencie
I przyszedł taki jeden dzień, na szczęście dzień wolny. Wstaję i muszę się położyć. Cofnęłam się o 20 lat… ból od pasa w dół mnie paraliżuje i z tego wszystkiego chce mi się płakać. Ach te hormony. W takich momentach nie myśli się racjonalnie, co nie? Jedyne co jestem w stanie powiedzieć do mojego męża, to to, że czuję się jakbym miała zaraz urodzić… albo umrzeć… i na szczęście on zareagował: co masz rozkurczowego?
No szałwię przecież! Skuliłam się na łóżku, wsmarowałam 2 krople czyst ej Clary Sage w podbrzusze, maznęłam się ClaryCalm w okolicy odcinka krzyżowego i po prostu chwilę poleżałam. Nie wiem czy minął kwadrans czy dwa, a ja wróciłam do żywych.
Dlaczego dzielę się tym z Wami? Bo każda z nas cierpi i o tym cierpieniu mniejszym czy większym nie mówi. Czy to menstruacja, czy połóg, czy zbliżająca się lub trwająca menopauza z uderzeniami gorąca, a może po prostu ekstremalnie bolesna owulacja. Cierpią nastolatki, a my nawet o tym nie wiemy, a raczej się nad tym nie zastanawiamy. Cierpimy my i uznajemy, że tak ma być i że skarżenie się na ból jest słabością. Zniosłam tyle to zniosę i to. Hormony buzują, a my wmawiamy sobie, że tak musi być, taki nasz los i kobieta wszystko zniesie. Tylko po co?
Marzę o tym, aby każda z nas miała w swojej kobiecej apteczce, w torebce, na nocnej szafce Clary Calm. Aby nie bolało nas ciało i dusza. Abyśmy mogły normalnie funkcjonować, nie udawać, że wszystko gra jak nie gra. Dajmy sobie pomóc, pomóżmy sobie same. Jeśli z różnych przyczyn nie możesz zainwestować teraz w szałwię czy mieszankę na jej bazie, daj mi znać. Pomogę z wielką radością./
Do czego jeszcze możemy wykorzystać szałwię i mieszankę ClaryCalm?
Kobiece dolegliwości nie są tylko natury fizycznej. Rzekłabym nawet, że częściej cierpi nasza dusza, bo w głowach ciągle jedna myśli pogania drugą, tworzymy projekcje i martwimy się o wszystko. Na każdy sposób po prostu sobie emocjonalnie potrafimy dowalić, często nie uświadamiając sobie, jak się krzywdzimy.
I na te kobiece myśli, smutki i rozterki Clary Sage (i też w mieszance Clary Calm), sprawdza się doskonale. Co ona potrafi, jeśli jej i sobie na to oczywiście pozwolimy.
Otóż szałwia pomaga nam się otworzyć, byśmy stanęły ze sobą w prawdzie, byśmy odbyły szczery, uczciwi wewnętrzny dialog. Dzięki temu jest nam łatwiej zrozumieć kim naprawę jesteśmy i jak wielka siła w nas drzemie. Widzimy ten sukces, tę moc, która jest przed nami. Uwalnia naszą kreatywność, pasję, dar tworzenia i pozwala temu płynąć. Otwiera nasze oczy na piękno, które w nas jest, kończąc tym samym nasze negatywne rozmowy z samą sobą. Co więcej prowadzi nas do tego, abyśmy mogły spojrzeć z dystansem na wiele sytuacji, pokazuje duży obraz danego wydarzenia, pomagając nas pojąć i uchwycić to co najważniejsze w tym danym momencie, wyzwaniu. Łatwiej też nam wtedy powiedzieć „nie”, gdy zmuszamy się by powiedzieć „tak”. Łatwiej nam poprosić o pomoc i odnaleźć w tym moc.
Możemy ją rozpylać w dyfuzorze, dodawać do kąpieli, do ulubionych balsamów, szamponu. Aplikujmy na skórę podczas masażu czy rutynowej pielęgnacji.
Szałwię muszkatołowa (Clary Sage) możemy wykorzystać też w wielu różnych mieszankach. Jedną z nich jest „Be Yourself” Szerzej o niej napisałam w tym tekście – „Bądź sobą” – zapraszam do lektury! Kolejną, którą z serca polecam jest „”Here and now” czyli tu i teraz. Życie w teraźniejszości jest bardzo trudne. Wybiegamy w nieznaną przyszłość, roztrząsamy przeszłość, której zmienić już nie możemy. I w efekcie życie ucieka nam przez palce. Ta mieszanka także pochodzi z książki „I am fabulous” i w jej skład wchodzą następujące olejki:
- po 5 kropli: Patchouli, Clary Sage
- po 3 krople: Arbovitae, Coriander i Eucalyptus
- po 2 krople Rosemary, White Fir (można użyć Balsam Fir lub Siberian Fir), Vetiver
- 1 kropla Frankincense
Wymieszajmy i cieszmy się chwilą w wdzięczności za to co mam i za to kim i z kim jesteśmy. Używajmy, gdy przestajemy mieć kontakt z naszą wewnętrzną siłą. Aplikujmy, by pobudzić się do przyjęcia wielkiej obfitości, która jest na wyciągniecie ręki.
Kochane! Dbajmy o siebie i o siebie nawzajem! Ściskam Was serdecznie,
Kinga
*nospę, tak jak i większość innych leków odstawiłam w liceum, gdy po pokleszczowym zapaleniu mózgu i boreliozie zrozumiałam jak większość tych leków mnie jeszcze bardziej wyniszczyła. I wtedy zaczęła się moja droga do zdrowia, ale to temat na osobny wpis.
*Informacje podane na podstawie Modern Essentials 12th edition & Advanced Magic Oils. Nie służą diagnozowaniu, leczeniu żadnych schorzeń, mają charakter poglądowy i edukacyjny.