Blog, Olejki od A do Z

Blue Tansy – inspiracja w kolorze indygo

Olejek Blue Tansy (wrotycz marokański) w pierwszej kolejności zachwyca kolorem. Piękne, intensywne indygo. A za tą barwą stoi składnik Chamazulen. Jednak ważniejsze jest to, że ten związek ma silne właściwości przeciwzapalne, bakteriostatyczne. Drugim kluczowym składnikiem jest monoterpen Sabinen. On natomiast wykazuje działania antyhistaminowe (pozdrawiam wszystkich alergików!), przeciw grzybicze, a na dodatek jest naprawdę mocnym antyoksydantem. Razem potrafią przynieść niezłe ukojenie, nie tylko dla skóry.

A co z zapachem? Jest nieoczywisty. Z jednej strony ciut owocowy, świeży, rześki. A z drugiej lekko ziołowy, momentami ciężki. Duży bukiet aromatów. Olejek ten destylowany jest z kwiatów, które są… żółte!, łodyg i liści. Dodam tylko, że to zupełnie inna roślina niż wrotycz pospolity. To ważna informacja, bowiem wrotycz pospolity zawiera dużo neurotoksycznych dla organizmu substancji, więc warto abyśmy pamiętali!

Zastosowane Blue Tansy jest często bardzo wąskie. Najczęściej wybierany jest jako naturalny kosmetyk. Samodzielnie ale też z innymi olejkami może sprawić, że nasza skórą będzie gładsza, bardziej jędrna, rozświetlona. Po prostu piękna. Zdecydowanie, razem z kadzidłem pomaga zmniejszyć widoczność mniejszych lub większych niedoskonałości. 

Jak go aplikować? 

  • można wymieszać z kremem czy olejem kokosowym i nanosić na miejsca, którym chcemy zrobić dobrze
  • można dodać do kąpieli, rozcieńczając z kapką oleju i solą epsońską – błękitna kąpiel to fajna rzecz!
  • można zrobić sobie serum rozświetlające:
  • albo sól do kąpieli:

Jednak możemy używać go śmiało także do wspierania naszego zdrowia i doraźnie przy różnych dolegliwościach. Tak, wiem, że zaraz powiecie, że możemy sięgać po bardziej podstawowe olejki, ale jak czasem użyjemy właśnie wrotyczu, to organizmowi też będzie dobrze. Spróbujcie. 

Zacznijmy od zmęczenia i napięcia ciała, czyli gdy przeforsowaliśmy się i nasze mięśni i stawy wołają o ratunek. Albo aplikujemy punktowo tam, gdzie najbardziej doskwiera, albo po prostu robimy masaż. Kąpiel też się sprawdzi. Dodajcie koniecznie odrobinę oleju czy balsamu do masażu, abyście nie mieli wszystkich ubrań czy pościeli niebieskich! Blue Tansy jest jednym ze składników mieszanki DeepBlue – to już wiecie skąd niebieski kolor w Wielkim Błękicie? Naturalnie możecie sięgnąć po DeepBlue. Ale spróbujcie czystego wrotyczu. Dla mnie, szczególnie przy rozluźnieniu sprawdza się lepiej, mam wrażenie że działa głębiej.

W kwestii dbania o skórę, to czasem zdarza się, że niekoniecznie chcemy się upiększać, bo trzeba działać na różne problemy: swędzenie, wysypki, ranki czy poparzenia słoneczne. Aplikujemy na zainfekowane miejsce, dobrze jęli połączymy z kocanką (helichrysum) czy lawendą.

Na ciało możemy aplikować jeszcze w kilku innych sytuacjach:

  • rozsmarowujemy rozcieńczony olejek pod nosem i na klatce piersiowej, gdy dokucza nam układ oddechowy. Warto połączyć z miętą lub eukaliptusem. Essential life poleca taką mieszankę przy astmie;
  • aplikujemy na stopy przy alergiach. To dobra alternatywa dla tych, którym w sezonie pylenia trudno jest łykać alergiczną trójkę, z uwagi na odbijającą się lawendę. A jeśli alergia objawia się nie tylko cieknącym nosem czy suchością oczu, ale też krostkami – posmarujmy i krostki. Więcej o alergiach przeczytasz także tu (klik!);
  • wmasowujemy w brzuch zgodnie z ruchem wskazówek zegara, gdy mamy problemy z trawieniem. Daję tylko znać, że jest taka opcja, ja w sprawach brzuchowych jestem wierna ZenGest!
  • alternatywnie do mięty, DeepBlue, PastTense można użyć Blue Tansy gdy rozsadza nam głowę – bez różnicy czy to zatoki, zmiana ciśnienia czy świdrujący ból za okiem (znacie to?). Masaż skromni i podstawy czaski! Testowałam sama na migrenę, pomaga!
  • ospa i świnka. Ospa za nami, poradziliśmy sobie drzewem herbacianym i lawendą. Gdybym wiedziała wcześniej, na pewno bym sięgnęła po wrotycz. Dzieci z pewnością by się cieszyły, że są w niebieskie kropki.

I ostatnie zdanie w temacie: starożytnie wrotycz był stosowany jako środek moczopędny przy dolegliwościach z nerkami. Nie dokopałam się do współczesnych badań w tym temacie, więc zostawiam jako ciekawostkę!

Emocje? 

Mówiłam Wam, że z wielką wnikliwością i satysfakcją odkrywam kolejne poziomy wpływu aromaterapii na emocje?

Gdy zajrzymy do jednej czy drugiej olejkowej encyklopedii, przeczytam, że Blue Tansy ma uspokajający (znajdziecie go w Balance!) i podnoszący na duchu aromat. Owszem, prawda. Jak się go wącha to same dobre rzeczy do głowy przychodzą. Na przykład suszone owoce alb oświeże brzoskwinie i daktyle na włoskim targu.  Ale, ale… nie może być tak powierzchniowe!

Gdy rozetrzecie kroplę w dłoniach i będziecie się inhalować to naprawdę poczujecie jak schodzi napięcie, a ciało samo się kołysze w rytm znanej Wam tylko muzyki, która hula w Waszych głowach. Ciekawe doświadczenie. Gdy zaaplikujecie na punkty plusowe na szyi czy przy nadgarstkach to łatwiej odpłynąć w oazę spokoju i porzucić napięcie. Ale umówmy się, podobnie zadziała Adaptiv, Blance czy Citrus Bliss.

Zatem…

Kilka miesięcy temu podjęłam wyzwanie aby codziennie rano aplikować kropelkę wrotyczu na duże palce u stóp. Paluchy to obszar obrazujący nasz mózg, szyszynkę (wydziela m.in. melatoninę, serotoninę!), przysadkę. Oj ważne narządy! I wcale nie chodziło w tym wyzwaniu by równoważyć produkcję hormonów, choć na pewno był to jakże pozytywny skutek uboczny. Chodziło o to, by dotrzeć głębiej. 

Blue Tansy jest olejkiem, który pomagać otrząsnąć się ze stagnacji, zrobić kolejny krok. To najlepsze, obok podjęcia działania, antidotum na prokrastynację. A wiemy, że wynika ona nie z lenistwa, ale najczęściej z różnych lęków i obaw, z barku wiary w siebie i swoje kompetencje. Czasem jest tak, że wierzymy w sens różnych przedsięwzięć, wiemy, że są one dla nas dobrą drogą, ale stoimy w miejscu. Wrotycz ma za zadanie wesprzeć nas emocjonalnie w dotarcia do tego wewnętrznego głosu, którego nie chcemy usłyszeć. Głosu, który sabotujemy. I idąc za tym odepchnięcie stajemy się apatyczni, wycieńczeni, ospali, wydrenowani z życiowych sił.

Aplikowanie Blue Tansy, wdychanie ze złączonych dłoni czy rozpylanie w dyfuzorze pobudza w nas witalność. Zaczynamy się przebudzać, wszędzie coś na inspiruje, nasze cele nabierają kształtów i widzimy już, jak jej zrealizować. Wierzcie czy nie, ale praca z Blue Tansy naprawdę otwiera głowę najpierw na własne ograniczenia, które często sobie sami narzucamy i zaraz po nich na możliwości – jak z tych ograniczeń się wyplątać i zacząć na nowo, ekscytujące i pełne energii życie. Tylko pamiętajcie, jeśli weźmiecie buteleczkę wrotyczu z intencją, że udowodnię wszystkim, że to nie działa, to na pewno odniesiesz sukces. Zmiany zaczynają się w sercu i w głowie. Olejki tylko pomagają nam je wydobyć i wdrożyć!

Może też Cię zainteresować: