Jak nie przejeść jesieni? Emocje i apetyt.
„Nie wiem o co chodzi, ale jesień wskoczyła, a ja nie mogę przestać jeść.” *** „Kinga! Buzia mi się nie zamyka, jem wszystko co znajdę w zasięgu ręki.” *** „Dopiero początek jesieni, a ja już się czuję jakby mnie czołg przejechał. Skąd wziąć siłę, energię?”
U progu jesieni, obok porad dotyczących odporności i wychodzenia z infekcji, najczęściej właśnie pytacie mnie o to jak przestać jeść oraz jak sobie dodać energii.
Jak nie przejeść jesieni?
To dość naturalne, że z nastaniem chłodniejszych dni włączają nam się zakorzenione od tysiącleci mechanizmy: najedz się, by przetrwać zimę. Na szczęście nie musimy już żyć w takim schemacie, ale warto go sobie uświadomić, aby przed włożeniem czegoś do buzi, powiedzieć sobie: nie muszę najadać się na zaś. Nie żyję w jaskini czy na stepie…
Jednak zdaję sobie sprawę, że świadome i racjonalne gadanie do siebie często nie zdaje egzaminu. Co wtedy? Wtedy trzeba pomyśleć i zaplanować co zrobimy, jak instynktownie zaczniemy podążać do lodówki, aby jednak tam nie dotrzeć.
Dziś chcę podzielić się z Wami moją historią z jedzeniem w tle, przeplataną wątkami z emocjami, relaksem i dużym stresem. Może znajdziecie tu coś dla siebie i też uda Wam się odciąć od tego, co Wam nie służy. To zaczynam.
Jedzenie, wszędzie jedzenie.
Gdyby popatrzeć na wieloletni wykres mojej masy ciała, można byłoby zobaczyć przeplatające się góry (i nie chodzi o 2 ciąże) i doliny, ale też, na szczęście czasem i równiny. Odkąd pamiętam tych skoków dół-góra było więcej niż czasów stabilizacji. Ale przez większość życia kompletnie nie rozumiałam o co chodzi. Dlaczego raz potrafię 2 lata odżywiać się dobrze, dbać o wszystko, aż nagle przychodzi dzień i po prostu zaczyna się jedzenie. Dziś wiem, że to emocje. Że to próba ich zaspokojenia, wypełnienia różnych braków, których czasem sobie nawet nie uświadamiałam, a jakiś głos mówi… zjedz, poczujesz się lepiej. A co ciekawe, wcale nie musiały to być słodycze. Ale np. 3 obiady. Czemu nie. W końcu „czułam, że jestem głodna… no mieści się, to jem dalej.” Straszne. Ale prawdziwe. I wiem, że nie tylko u mnie. Ogarniemy to, Dziewczyny, zobaczycie!
Zatrzymać apetyt!
Nie będę Wam opisywać historii życia, tylko już dzielę się tym, jak to zaczęłam ogarniać, by stanąć na nogi i na nich pewnie stać już zawsze.
Podstawową zasadą jest: nie eliminuj, tylko zamień/ zastąp. Czyli nie chodzi o to, że zamknę lodówkę (wstaw dowolny niesprzyjający nawyk) i przestanę jeść. Chodzi o to, żeby zamiast jedzenia zrobić coś innego. I 4 lata temu ogromnym odkryciem były dla mnie gumy do żucia z mieszanką olejków Smart&Sassy. Chciałam jeść, zaczynałam żuć gumę. I nie jadłam. Niby działa. Ale gum do żucia już nie ma. Zatem wprowadziłam sobie rytuał, że zanim siądę do pracy (tak, możesz to zrobić i w domu i w biurze – wszędzie), szykowałam sobie dużą szklankę wody z kropelką tej mieszanki. Przyznaję nie było to najcudowniejsze, bo Smart&Sassy jest dla mnie dość miętowa, ale skuteczne. I w całym bloku czasowym pracy po prostu ją popijałam. Efekt był taki, że czasem wręcz zapominałam o tym, aby zjeść. Mieszanka ta, bardzo skutecznie działała na pohamowanie mojego apetytu. Zanim znałam olejki, to stosowałam regułę: zanim zjesz, zrób 15 przysiadów. I czasem po ich zrobieniu już mi się nie chciało, bo myśli zajęły się czymś innym. A czasem tak mi się nie chciało ich robić, że rezygnowałam z jedzenia.
Udoskonalona wersja smart&sassy – MetaPWR
Podczas szkolenia we Włoszech oraz sobotniej konferencji w Warszawie dostaliśmy potężny zastrzyk wiedzy o następcy Smart&Sassy, czyli o MetaPWR. Skład mieszanki jest taki sam, ale zostały zmienione proporcje poszczególnych olejków. I t zmiana sprawia, że olejek jest dla mnie przede wszystkim lepszy w smaku i zapachu. Jest słodziutko cynamonowo-grejpfrutowy. Pyszniutki! Ciekawe jest, że gdy pierwszy raz wzięłam kroplę pod język, a była to godzina około 15/16, to zorientowałam się dopiero następnego dnia przy śniadaniu, że ta kropla była moim ostatnim posiłkiem. Dla mnie czad.
Mieszanka MetaPWR jest na razie dostępna wyłącznie z zestawem SuperPWR (dostępny tylko w październiku i listopadzie – możesz zamówić u mnie lub założyć własne konto z mojego linku polecającego), w skład którego wchodzą jeszcze 3 inne olejki, zaraz o nich powiem. Jednak jeszcze kilka słów o MetaPWR.
Skład tej mieszanki sprawia, że możemy ją stosować nie tylko do wypracowywania dobrych nawyków żywieniowych, czy zbalansowania poczucia łaknienia i rozpędzenia metabolizmu. Grejpfrut oraz rozgrzewające cynamon i imbir, będą nie tylko skutecznym wsparciem procesów trawienia, ale zastosowane na skórę mogą nam pomóc rozgrzać cały organizm, pobudzić krążenie i też zadziałać wyrównującą na skórę, szczególnie, gdy zastosujemy je do szczotkowania na sucho. Mam w tym temacie piękne doświadczenia na własnych nogach, ale to będzie osobny tekst na blogu! Obiecuję!
Emocje – klucz do sukcesu
To, że warto pracować ze swoimi emocjami wiemy. W teorii. Mnie nikt tego nie nauczył, gdy byłam dzieckiem czy nastolatką. Częściej słyszałam „i po co ten płacz”, „uspokój się” czy „z czego się tak cieszysz” niż wspierające komunikaty. Było minęło, szukałam własnych ścieżek rozwoju i znalazłam i ciągle znajduję.
Jak wiecie, jestem ogromną fanką wspierania emocji aromaterapią. W naszym mózgu mamy zapisane tyle wspomnień, czyli tyle zapachów, że wydaje się to aż niemożliwe. Ale jednak. Część związków chemicznych (tych naturalnych, anie stworzonych w laboratorium) działa na nas uspokajająco, wyciszająco… Dla przykładu: czy wracając po 20 minutowym spacerze po sosnowym lesie jesteście naładowani energią, że można góry przenosić czy raczej czujecie uziemienie, spokój, harmonię? A gdy obcujecie z cytrusami, z cytryną to chce Wam się spać czy jednak jesteście gotowi na wyzwania? Tak właśnie działają zapachy… Natura wiedziała co robi.
Ale jak się mają emocje do jedzenia? Otóż często się zdarza, że sięgamy po jedzenie w takich sytuacjach emocjonalnych:
- duży stres, napięcie
- złość
- poczucie smutku, samotności, mam rację?
I tu też warto się nad tym pochylić i pomyśleć jak to rozładować. Najpierw dajmy sobie prawo do odczuwania tego wszystkiego. Ja, gdy coś nie szło po mojej myśli, byłam w stresującej sytuacji, to zamiast zatrzymać się i uznać to co czuję jednocześnie zabierałam się do rozwiązywania problemów oraz wściekałam się na siebie, że jeszcze tego rozwiązania nie ma i że w ogóle jestem beznadziejna i do niczego, że doszło (często nawet nie z mojej winy) do takiego zdarzenia. I aż się prosi, żeby w takiej chwili na szybko zająć się czymś innym. Najlepiej czekoladą.
A jak jest dziś? Zatrzymuję się. Patrzę co czuję i mówię sobie ok. To po prostu Ty. Nie uciekniesz od siebie, nie próbuj nawet, bo po co. Wydarzyło się i co? I zajmiemy się tym. Czego teraz potrzebujesz?
- jasnego myślenia, koncentracji, oczyszczenia głowy z myśli – weź olejki z nutą miętową
- utulenia, wsparcia – weź co, co się rozgrzeje, cynamon, OnGuard, Hygge
- relaksu ciała – sięgnij po deep blue, szałwię hiszpańską czy aromatouch
- więcej radości – cytrusy, kwiaty, metaPWR
Czasem wystarczy tylko rozetrzeć kroplę w dłoniach i zrobić kilka głębokich wdechów i wystarczy. Czasem wystarczy włączyć dyfuzor, on sam działa, a nasz mózg wychwytuje to, co mu potrzebne. Czasem wystarczy rozmasować kroplę olejku w kark, barki, by puściło napięcie. Jedna kropla. A takie zmiany. Mówię o tym, bo sama tego doświadczam. Nawet teraz. Czuję, że moje myśli zaczynają krążyć dookoła różnych tematów, więc otworzyłam miętę japońską i powąchałam kilkanaście sekund z buteleczki. I już się porządek w głowie robi i wracam do pisania. Brzmi magicznie? Spróbuj. Doświadczysz sama i zobaczysz, że to nie magia.
A jak poświęcimy tę chwilę emocjom, to od razu się odechciewa jeść. Bo już inne rzeczy w głowie mamy.
Oczywiście to nie jest tak, że olejki rozwiążą wszystko problemy. One nas wspierają w codzienności. Są przypominajka, by o siebie dbać, by spełniać swoje potrzeby a nie oczekiwania innych. Sama od 2 lat jestem w terapii i tam wiele odkrywam, przy pomocy specjalistów. Ale czuję, że aromaterapia niezwykle mi pomaga zatrzymać się, popatrzeć czy te wybory których dokonuję oby na pewno mi służą. Może brzmi to jak frazes czy slogan, ale jedna kropla potrafi dużo zmienić.
Terrazyme – czyli zadbaj o jelita
Jelita to nasz drugi mózg. Jak tam jest porządek, to wszędzie będzie porządek. Ja wspieram się naturalnymi enzymami zamkniętymi w wece kapsułce. Robią mi porządek w brzuchu. Dzięki temu też moja odporność wzrasta, moje emocje się uspokajają, moje kompulsywne zachowania się stabilizują. Do tego co rano woda z olejkiem miętowym, wsparcie smart&Sassy (a teraz czekam już na MetaPWR), dyfuzor i spacery. Koniecznie na widoku owoce i warzywa, regularne posiłki, post przerywany, jeśli chcecie i zaczynam się dziać. I małymi krokami dochodzimy do siebie.
Zestaw SuperPWR
W tych 5 buteleczkach jest naprawdę super power! MetaPWR to wsparcie metabolizmu, niepohamowanego łaknienia oraz skuteczny produkt na dbanie o skórę.
SuperMint to mieszanka kilku olejków miętowych. Gdy dopada nas jesienne znużenie, nic-mi-się-nie-chce i deszczowa apatia, to na wyciągnięcie ręki mamy fajny pobudzacz. Dla mnie o wiele lepszy, delikatniejszy wybór niż czysta mięta pieprzowa. Ale to olejek nie tylko na emocje. Wesprze w procesach trawienia, a kropelka do szklanki wody też pomoże nam okiełznać apetyt.
Szałwia hiszpańska pachnie tak świeżo, że w moment jesteśmy gotowe na nowe przygody. Jedną z jej właściwości jest działania niezwykle rozluźniająco na głębokie tkanki. To zamiast przeleżeć wieczór na kanapie, czas zrobić sobie masaż!
Olejkiem na który wszyscy czekaliśmy jest także PaloSanto. Pachnie inaczej niż palone drewno podczas okadzania, ale zastosowane na skórę, z minuty na minutę zabiera nas w niezwykłą podróż po zapachach. Jest to podróż oczyszczająca nasze myśli, duszę, po prostu nas. Mocno uziemiający. Idealny, gdy właśnie poszukujemy tej odpowiedzi, jak zmienić swoje życie, by na pierwszym miejscu postawić siebie. I przynoszący odpowiedź, że to jest w porządku. Kochać i akceptować samą siebie.
Zestaw ten jest u nas okazjonalnie. Przyznaję, że zamówiłam 2, szczególnie z uwagi na to, by mieć zapas MetaPWR oraz SuperMint, bo czuję, że one będą zużywać się szybciej. Możecie go zakupić u mnie albo założyć własne konto i korzystać ze zniżek. Wystarczy, że zapytasz o link polecający. Przy dołączeniu do mojej olejkowej społeczności, razem z tym zestawem dostaniesz mieszankę DeepBlue w rollonie. Bardzo wartościowy prezent!
Polecam zestaw i polecam siebie do kontaktu!