Ochrona środowiska w odpowiedzialnym żywieniu

Dziś 22 kwietnia – Światowy Dzień Ziemi. Jako geolog pomieszany z dietetykiem, czuję się wezwana do tablicy, by choć trochę podjąć temat. Szczególnie, że związek jakości pożywienia ze stanem środowiska oraz ochroną tegoż, jest oczywisty.
Organizacja Narodów Zjednoczonych ustanawiając Dzień Ziemi uznała, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za naszą planetę, za promowanie harmonii z naturą i Ziemią, właśnie po to, by osiągnąć równowagę pomiędzy gospodarczymi, społecznymi i środowiskowymi potrzebami obecnych i przyszłych pokoleń ludzkości (za: Wikipedia).
Tym samym zostaliśmy wezwani do tego, aby troszczyć się o „Matkę Ziemię”.
Skażenie środowiska ma oczywisty wpływ na to, jakiej jakości żywność jest nam dostarczana. Wyjałowione i zanieczyszczone gleby, zatrute wody – to wszystko przekłada się na stan produktów, które spożywamy. Owoce czy warzywa, które dojrzewają na zdegradowanym i zatrutym podłożu, nie mogą czerpać dobrych składników mineralnych, bo nie mają skąd, ale za to przyjmują i magazynują w sobie metale ciężkie, pestycydy oraz substancje zanieczyszczające powietrze.
Zdaję sobie sprawę, że sami niewiele zrobimy w związku ze skażeniem oceanów przez wielkie kontenerowce czy nie zlikwidujemy własnymi siłami wysypisk śmieci. Ale w swoim małym lokalnym świecie możemy dołożyć cegiełkę do globalnej inicjatywy ochrony środowiska, a tym samym polepszenia jakości spożywanych produktów.
Rozsądne i oszczędne gospodarowanie wodą i energią to pierwszy krok do poprawy stanu naszego środowiska (i portfela!).
Nasze gospodarstwa domowe nie mogą konkurować z potężnym przemysłem w kwestii zużycia surowców, jednak nie dajmy się omamić tym, że zmiany w naszym życiu nic nie wnoszą i na nic nie wpłyną. A jeśli do tych zmian zachęcimy rodzinę, znajomych, oni zachęca swoich bliskich… To tak jak ze zdrowym odżywianiem… Upraszczając: zamieniasz słodycze na owoce i po pewnym czasie wszyscy widzą zmiany i też tak chcą. Bo mają świadomość, że drobne kroki ku lepszym nawykom przynoszą efekty. I też tak robią.
Ograniczenie korzystania z samochodów, szczególnie na krótkich odcinkach. To zalecenie nie dotyczy tylko ochrony środowiska, ale także jest zachętą do większego ruchu! W tym obszarze także możemy znaleźć pewne oszczędności… i wykorzystać je np. na zakup pysznych i zdrowych orzechów, na które nie zawsze wszyscy mogą sobie pozwolić, ze względu na wysoką cenę.
Segregacja śmieci. Wiem, że zaraz podniesie się krzyk, że gminy i tak nic z tym nie robią i nasza praca idzie na marne. Nie patrzmy na gminy. Zadeklarowaliśmy, że segregujemy, to segregujmy i nie oszukujmy. To ma sens. Miałam kiedyś okazję być w zakładzie przeróbczym. Kartony po sokach, tektura zamieniana jest tam na papier pakowy i inne opakowania. Widziałam, że to jest możliwe nie tylko ze względu na technologię, ale także dzięki temu, że ludzie segregują śmieci.
Jeśli nie dasz się przekonać, to chociaż zgniataj butelki i kartony, odkręcaj korki. Mniejsza objętość śmieci – więcej załaduje się do jednej ciężarówki – mniejsze zanieczyszczenia wynikające z transportu i mniejsza góra odpadów na wysypisku.
A gdy nie ufasz swojej gminie, a chcesz segregować śmieci, to rozejrzyj się – na pewno są organizowane jakieś akcje! W naszym mieście cyklicznie są zbiórki makulatury na misje, w bibliotece można oddać korki, są także osiedlowe zbiórki szkła i elektrośmieci.
Wielokrotne używanie pojemników na żywność – najlepiej szklanych. O torbach materiałowych chyba nie muszę wspominać. Statystyki dotyczące recyklingu szkła w Polsce są zatrważające. Szkło jest surowcem, który może wracać do obiegu wielokrotnie, w przeciwieństwie do plastiku. A dodatkowo kupując produkty w szklanych opakowaniach, nie musimy aż tak martwić się, jaką chemią jest obdarowane to opakowanie.
A nade wszystko wybieranie produktów bez opakowań! Folie czy pudełka, w które zapakowane są nasze produkty zostały wyprodukowane wyłącznie po to, aby je wyrzucić. Statystyczny Polak produkuje rocznie 320 kg śmieci. Jakbyśmy musieli przechowywać je we własnych mieszkaniach, to raz dwa byśmy zredukowali ilość wyrzucanych (i kupowanych!) rzeczy.
Aby ograniczyć ilość odpadów, jaką produkujemy. Równanie jest proste:
mniej odpadów –> mniejsze stężenie niebezpiecznych substancji –> mniejsze zagrożenie zanieczyszczeniami –> czystsze wody i gleby = zdrowsze jedzenie.
Marzę o tym, by wziąć pietruszkę i cieszyć się obecnością witaminy C, a nie zastanawiać się czego zawiera więcej: kadmu czy ołowiu.
Chcę spacerować nie tylko po lesie, ale i po miejskich parkach i chłonąć wiosenne zapachy budzącej się do życia przyrody. A nie umykać jak najszybciej do domu, bo smród powietrza zabija radość aktywności na „świeżym” powietrzu.
Nie mogę oczekiwać, że ktoś zrobi to za mnie. Bo nie zrobi.
Mogę wymagać wyłącznie od siebie. Mogę też dawać przykład. I to robię.
Zachęcam, do świadomego i rozważnego gospodarowania dobrami naturalnymi, gdyż korzyści z tego płynące, mają bardzo bezpośredni wpływ na nasze zdrowie i życie.